czwartek, 28 listopada 2013

1. "Fajne włosy. Różowe."


Nadchodzą w końcu te wakacje, choć jeśli o mnie chodzi, to w sumie są one w tym roku kompletnie niepotrzebne. Bo obiektywnie rzecz ujmując, będą zmarnowane.

                Jadę tam. Miałam nigdy więcej nie wystawić chociażby paznokcia za niemiecką granicę, a przecież teraz patrzę na wielki transparent, na którym znajduje się skocznia narciarska, a nad nią wielki, zielonkawy napis witający każdego, kto przyjeżdża do Willingen. Aż mnie mrozi na sam jego widok. No może nie dosłownie transparentu, ale tego obiektu zainteresowania każdego małolata w tejże okolicy – na pewno. Mrużę przemęczone oczy, ale głupie słońce wraz świeci prosto we mnie, więc jednym zgrabnym ruchem popycham moje okulary przeciwsłoneczne w grubych, czarnych oprawkach tak, by z czubka głowy wylądowały dokładnie na nosie.

                Nie patrzę na ciotkę. Jakoś nie mam ochoty tego robić, ale – o ironio! – ona nie przestaje gderać o: słodkości swojego pięcioletniego synka, którego pamiętam jako wielką, beczącą, różową kluchę,  tym ile mleka dają jej dwie nowe krowy (odmiana alpejska ponoć), a nawet coś tam wspomina o tym hotelu,  w którym będę pracować, choć niewiele mnie to interesuje, bo przecież jeśli chodzi o staż, to się sama wszystkiego dowiem. Prędzej czy później… Oto jest pytanie. Ha! Zaleciało zapachem mego zgniłego uwielbienia do twórczości szekspirowskiej, prawda? Wróć – do jakiejkolwiek literatury?

                W każdym bądź razie cioteczka podejmuje nowy temat – całkowicie różny od tych poprzednich.  Krzywię się już w momencie, gdy otwiera usta, ale przecież jej nie zaknebluję, więc tylko siedzę i patrzę na znajome widoki z dzieciństwa, bo wiem, że zaraz dojedziemy na miejsce i będę mogła po prostu gdzieś się zaszyć oraz mieć święty spokój.

- Odnowisz stare znajomości.

                Nie wiesz, kobieto, co mówisz.

- Przypomnisz sobie dawne czasy.

                Och proszę cię, przestań. Błagam. Nie mam zamiaru niczego odnawiać ani sobie przypominać.

- Nie mam tutaj żadnych znajomych. – mówię nieco przygaszonym głosem, ale momentalnie uświadamiam sobie, że to nieco do mnie niepodobne, więc udaję nagłą chrypę a chwilę później atak kaszlu by moją zdawkową wypowiedź ciotunia uznała za coś w rodzaju choroby, a że miałaby być ona szybsza aniżeli gepard (czy cholera tam wie, co jeszcze ), to co to niby zmienia?

                No właśnie, więc myśl sobie kobieto, co ci się chcesz, tylko po prostu przestań mówić.

                Jestem tak pochłonięta przeklinaniem w myślach w jej kierunku, że nawet nie zauważam, kiedy samochód gaśnie, a silnik przestaje pracować. Uświadamiam sobie to dopiero w chwili, gdy ciotka otwiera drzwi i wychodzi z pojazdu. Biorę głęboki wdech, bo nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zrobić to samo.

                Cieszę się, że na oczach mam okulary przeciwsłoneczne, bo czuję w nich zbierające się łzy, które bynajmniej nie są powodowane oślepiającymi promieniami.  Nie.

                Cholerne wspomnienia.

 

*

                Rozpakowuję  się. I nawet doprowadzam do jakiegoś ładu. Mam nadzieję, że nie straszę wyglądem, ale w sumie, w tej chwili, mi to bez większej różnicy.

                Schodzę z mojego „pokoju” na dół, ale nie czeka mnie miły widok. Który raz już dzisiaj muszę się skrzywić? W każdym bądź razie to robię, bo widok tego dziecka mnie dobija. Jak można tak upieprzyć się czekoladą? No mniejsza o to. Pozostaje mi się tylko cieszyć, że to nie ja jestem w skórze tego małego idioty.

                Cioteczka już na mnie czeka uśmiechnięta od ucha do ucha jakby wygrała jakiś milion na loterii, a nie mnie. Cóż – głupiego mądrości nie nauczysz, człowieku, więc nie powinnam się raczej nawet wysilać, więc przybieram całkowicie obojętną minę, poczym po prostu ją wymijam.

                Wiem, że pójdzie za mną. W końcu ma pokazać mi tą część ogromnego domu, którą trzy lata temu przerobiła na hotel.

 

*

                Wiem, wiem, wiem. Jestem zbyt pewna siebie, a na dodatek pyskata i często wprost arogancka, ale czy to moja wina do jasnej cholery? Oczywiście, że nie. Pretensje tu proszę składać do moich genialnych rodziców, którzy podczas robienia mnie chyba byli pod wpływem. W każdym bądź razie wydaje mi się, że zaskoczyłam pewnego jegomościa i to dosyć mocno.

                Dobra. Przyznaję się, że w pierwszej chwili nawet go nie zauważyłam, bo był skulony za recepcją, gdyż czegoś sobie tam szukał. Zobaczyłam go z naręczem jakiś papierów, które już po chwili wylądowały na ziemi.

                Kolor włosów?

Blond. Ciemny.

Wróć.

                 Raczej jasna mysz hodowlana.

                Oczy?

                Bliżej nieokreślone z mojego punktu widzenia, więc wnioskuję, iż nijakie.

                Nim ciotka przekracza próg hotelu, by nas sobie przedstawić, on uśmiecha się do mnie szeroko, ukazując rząd białych zębów, a później mówi coś, co daje mi podstawy do jego natychmiastowego polubienia.

- Fajne włosy. Różowe.

                Już nie koryguję sprawy odnośnie konkretnego odcienia, wydaje mi się to zbędne.

                Po prostu odwzajemniam uśmiech.

 
___________________________
Wspominałam już słoneczka, że opowiadanie to będzie krótkie i szybkie?
No więc jakby coś teraz to mówię, żeby nie było, że z akcją lecę jak jakąś rakietą kosmiczną.
Buziaki! :*

16 komentarzy:

  1. Tak szybko pierwszy rozdział?
    Gwiazdka przyszła wcześniej <33
    ahaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    sorry, spojrzałam na bohaterów i teraz już mi wszystko pasuje.
    Wszystko wszyściuteńko.
    Dobra, Sylwia, skończ pieprzyć,do rzeczy.
    No więc, jak zawsze jestem oczarowana komizmem - kurka, Ty to naprawdę robisz cholernie dobrze, dziewczyno!
    Ale o czym ja gadam, taki Wojtek jest z kolei genialnym przykładem, że nie tylko komizm Ci wychodzi, Tobie wszystko wychodzi, bo takie zdolne z Ciebie dziecko <3
    a Julię kocham, ale w sumie pokochałam ją juz ostatnio, po tym tekście z brukselką.
    jak nic moja bratnia dusza ^^
    no a przechodząc w końcu do tej końcówki - i to był ten Michael, taak?
    no właśnie, bo ja na początku miałam kompletną dezorientację i nieogar. Wydawało mi się,że to by nie mógł być Welli, bo ona już go znała, a potem zerknęłam na bohaterów i wszystko jasne! :D
    to teraz czekam na Małego. Oj, czekam, czekam *_*
    będzie pięknie, tak?
    kocham Cię mocno <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha xd Gwiazdka to przyjdzie wcześniej, jak napiszę Księcia Najwyższego, a postęp jest, bo mam w końcu fabułę na ten rozdział nieszczęsny <3
      Taak, to był Michael :)
      A "Mały" - jak go pieszczotliwie, kochanie nazwałaś - będzie już w nexcie :D
      Kocham Cię <3
      Buziaki! :*

      Usuń
    2. a to już w ogóle będę wniebowzięta <3
      Ty się właśnie z tym tak nie pieprz, bo ja Cię nawiedzę na gg, żeby Cię trochę przyśpieszyć, a tego chyba nie chcesz, co? :P
      Welliego to ja chyba nie powinnam tak nazywać, zwłaszcza,że prawdopodobnie przerasta mnie o dwie głowy ... albo trzy ... ale on jest taki, że jejciu.
      Bo to jest Pieszczoszek, wiesz? Tak go nazywamy w naszym internetowym kółeczku adoracji ^^
      dobra, muszę kończyć.
      Czekam na Księciunia i w ogóle <3

      Usuń
    3. Nawiedzisz mnie, powiadasz.. Haha xd dobra, ale nim ja się na gg pojawię, to dużo czasu sobie minie, bo nad filozofami pozytywizmu ślęczę, ale po zakończeniu dzisiejszego konkursu biorę laptopka, siadam pod kaloryferem, biorę coś na ząb i piszę, więc obiektywnie rzecz ujmując może jutro.. Może, może :D
      i spokojnie.. Mnie teź o te dwie głowy pewnie przerasta xd

      Usuń
  2. Świetnie, świetnie, świetnie! Czyli pojechała na to zadupie, nasza duchowa bliźniaczka psychiczna Złośliwcowa. Z różowymi włosami. A ten jegomość o blond włosach i nijakich oczach to już nasz Welli? :D Cieszę się, że szybkie (jeśli to znaczy że będą szybko rozdziały), ale nie cieszę się, że krótkie (bo buuu), ale cóż :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a jak to by było, gdyby nie pojechała, kochanie, co? xd
      A jegomość to niestety jeszcze nie Weli, a Michael. Ale wszystko w swoim czasie xd
      A co do długości to jakoś tak sobie tu zaplanowałam, że napiszę to tak na krótko i szybko :D
      Buziaki! :*

      Usuń
  3. A mi się wydaje, że to jest "ten drugi". Choć te nijakie oczy pasują mi do Welliego, hihi ;) Julka to charakterna dziewczynka, dlatego myślę ( przyszłościowo, oczywiście), że do grzecznego Welliego nie pasuje. No chyba, że powierzysz mu tu rolę buntownika z wybory, złego chłopca i w ogóle dasz mu cechy, z którymi go na pewno nie kojarzę. Choć z drugiej strony to mogłoby być ciekawe- takie poznanie Welongera na nowo. Bo jako Księciulek wywołuje u mnie raczej salwę śmiechu, a nie dreszczyk strachu ;) Tak. Zły Wellinger to zdecydowanie to, co chciałabym kiedyś przeczytać.
    Ok. Napisałam się głupot, nawet nie wiedząc nic o Wellim w tym opowiadaniu. W każdym razie to, co piszesz zdecydowanie poprawia mi humor, także dziękuję :D
    Pozdrawiam :)
    PS: Niech się Gregorek nacieszy dzisiejszym zwycięstwem, bo więcej mu się to nie uda :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nijakie do Weliego? No wiesz? xd Uważaj, żebyś nie została na królewskiej szubienicy ścięta :D
      jeszcze go jako złego chłopca zrobię :D Na pewno xd Ale nie w tym opowiadaniu :D Ale mam już pomysła odnośnie Severina i Andiego razem <3
      Haha xd oczywiście, że mu się więcej nie uda. W końcu Polacy i Niemcy już się w kolejce do podium ustawiają xd
      Buziaki! :*

      Usuń
    2. Severin i Andi razem w jednym opowiadaniu? To zdecydowanie może być mieszanka wybuchowa ;)

      Usuń
    3. Bo to zdecydowanie będzie opowiadanie wybuchowe, ale start dopiero na zakończenie tego czyli jakoś na początku roku :)

      Usuń
  4. Opowiadanie zaczyna się ciekawie, więc masz kolejną czytelniczkę :)
    Podoba mi się postać Juli, jej pewność siebie, a także te monologi, które prowadzi w swoich myślach.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Jeśli chodzi o pewność siebie to zapraszam jeszcze na Księcia mojego, monologi wewnętrzne na Dawida i Wojtusia. :)

      Buziaki! :*

      Usuń
  5. Jestem już :D Rzeczywiście akcja dzieje się bardzo szybko, a może to ja nie mogę się skupić, bo właśnie dzieci mojego brata odmóżdżają mnie bezsensownymi bajkami i powiedz mi, że ja też kiedyś takie coś oglądałam ;__;
    Jestem ciekawa co tam Julia ma tych starych znajomych, skoro nie chce o nich powiedzieć cioci :> Zapewne jest tam Welli, no bo to w końcu o nim opowiadanie :D
    weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oczywiście, że jest tan Weli, jeszcze dzieci całkowicie Cię nie odmóżdżyły :P
      Buziaki! :*

      Usuń
  6. Też mam taką ciotkę jak Julka, trudno z nią wytrzymać :D Ja nie mogę z nią przeżyć nawet jednego dnia. Ale Julcia sobie poradzi :)
    Już nie mogę się doczekać aż Welli pojawi się w opowiadaniu. Jestem ciekawa ich pierwszego spotkania po latach.
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj.. Ja też mam taką ciotkę a nawet dwie :D
      Spotkanie po latach w nexcie :D
      Buziaki! :*

      Usuń