niedziela, 24 listopada 2013

Zabawne... Myślałaś, że uciekniesz? Prolog.


 Zapamiętajcie to, co wam teraz powiem: brukselka jest ohydna. No normalnie jeść się jej  nie da, ale oczywiście moja mamusia wie lepiej. Bo to są same witaminy. Sratatata, uważaj kobieto, a ci uwierzę.

Dziś też wracam do domu, a tam unosi się zapach czego? Kalafiorowej. Trafia mnie jasny szlag, bo tego białego cholerstwa również nienawidzę. Na dodatek ta przeklęta szkoła mnie dobija, gdyż cytuję: „ Dama nie powinna się tak mocno malować. Prostytutka tak, ale ty nią nie jesteś.”

Faktu, że ona (moja wychowawczyni, a jakże ) prezentuje się jak klaun, wspaniałomyślnie nie przemilczałam, dlatego doszło między nami do ciekawej konwersacji, która skończyła się jak zwykle, czyli każdemu doskonale znaną uwagą w dzienniku, którą – również – każdy ma głęboko w swych tylnich czterech literach.

Mało tego! Sekundę po przekroczeniu progu domu, słyszę głos nietoperza. Tak,  tak, moi drodzy. Te słodkie zwierzątka mówią, a ich królowa jest moją „kochaną” cioteczką.  Swoją drogą to ona nie ma swojej nory gdzieś w Niemczech? No dobra, trudno. Momentalnie przypomina mi się żart z jeden z mych ukochanych serii książkowych, konkretniej z „Koszmarnego Karolka”: „Co to jest ropucha i szesnaście żabek? Ciocia Bella wiesza firanki”. Tylko, że według mnie powinno brzmieć to nieco inaczej, mianowicie: „Co to jest nietoperzyca ze skrzydłami na głowie, gadająca w języku tych stworów? Moja kochana ciotunia Marysia”. Fuu.. słodkie imię, aż zanadto. Krasnoludki, nie nabierzcie się, błagam. Ona was zje.

Biorę jednak głęboki wdech, delikatnie stąpam po panelach, by mnie nie usłyszeli, a po chwili zamieram, bo słyszę słowa, których nigdy w życiu bym się nie spodziewała:

- Poradzę sobie z nią. Sami mówiliście, że potrzebne są jej praktyki w hotelu, a tu nie ma nic interesującego. Przyjedzie do mnie w wakacje, będzie stała na recepcji.

                Przez chwilę próbuję zakodować sobie usłyszaną wiadomość w głowie, ale jakoś nie jestem w stanie tego zrobić. Zamiast tego postanawiam w końcu wkroczyć do akcji.

- Nigdzie się nie wybieram. A na pewno nie na to zadupie.

Cioteczka ma minę, jakby ujrzała ducha, a nie mnie. Cóż – dawno się nie widziałyśmy, więc cześć.  Tatuś tylko wzdycha cicho, kręcąc z rezygnacją głową, a przy okazji gasi w popielniczce papierosa. Ponoć miał rzucić. Zabawne. Tylko mamunia jest w pełni zadowolona, wymija mnie, a za sekundę wraca z pełna miską zupy kalafiorowej, którą już wcześniej wyczułam. Aż mnie odrzuca do tyłu od tego zapachu.

- Jula, nie przesadzaj. Musisz odbyć te praktyki.  – odzywa się kobieta w czerwonej, zwiewnej sukience, która nijak ma się do jej wielbłądziej figury – Wiem, że przez cztery lata nie miałyśmy kontaktu, ale uwierz, że tam, na miejscu, wszystko jest tak, jak wtedy, gdy wyjechaliście.

                Trach! 

Zaczynam mocniej zgrzytać zębami ze złości, bo oczywiście musiała mi wszystko przypomnieć. Musiała. Przypadkowo strącam ręką bardzo drogocenny wazon, który stał sobie na szafce obok mnie. Choć wróć – oczywiście, że zrobiłam to celowo, by przerwać tą rozmowę, która zaczęła niebezpiecznie schodzić na tematy, których poruszać nie miałam zamiaru.

                Jednak co z tego, skoro widzę, że wszystko już jest przesądzone? Zaciskam dłonie w pięści, ale nie wybucham. Odwracam się tylko na pięcie i biegnę do swojego pokoju.

                Samotność wydaje się być najlepszym rozwiązaniem.

_____________________________

Tadam!
Prolog celowo jest taki krótki, by niczego nie zdradzać, ale wprowadzić do akcji.
Tak, jak napisałam na księciu. Muszę sobie od tamtych opowiadań odpocząć, dlatego powstanie coś szybkiego - niekoniecznie ambitnego.
Coś takiego jak to.
No ale to dlatego, że mam zaciesza po tym zwariowanym i niesprawiedliwym konkursie. Bo jakże się tu nie cieszyć, kiedy Krzysiu wygrywa, a Weli - nasz kochany księciulek - jest na drugim miejscu? Dobra, jestem dziwna, ale bardziej się cieszę właśnie z tego drugiego, ale nic na to już nie poradzę.
I te momenty, gdy pokazywali Wernera, a ja cały czas miałam w głowie: "Zdechła ropucha" XD
Bezcenne.
Dobra.
Buziaki, słoneczka! :*

14 komentarzy:

  1. Jezuuu ....
    jestem w takiej euforii, że tamta, sprzed paru godzin wydaje się tylko zwykłym uśmiechem.
    Serio, nie wiem co zrobiłaś, ja chyba dzisiaj nie zasne.
    Kurczę, opowiadanie.
    Z Wellingerem.
    Pisane przez Ciebie.
    to musi być kod do nieba,jak nic.
    no dobra, ale do meritum bo się znowu rozgadam, a miałam iśc spać, przecież.
    Już pierwsze zdanie jest miażdzące. Po nim myślałam,że znowu mamy do czynienia ze słodkim Andim, ale nie , to dziewczyna. Jula tak?
    Kurczę, już mi się podoba.
    No po prostu nie mogę.
    Jak nic oczekuj mnie na gg, bo po takim prologu, tak niespodziewanym, bo ja nie miałam zielonego pojęcia, że Ty coś zaczynasz nowego, nie wytrzymam długo.
    chce dalszy ciąg , teraz zaraz,
    zwłaszcza,że mój romantyczny móżdżek dorobił sobie taką fabułę na to opowiadanie,że łoho...
    będzie pięknie, genialnie i cudownie, ja to wiem ^^
    kocham Cię mocno i czekam na znacznie więcej! <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochanie <3
      Słodki Andi to dopiero będzie XD Ale za tydzień pewnie dopiero, ewentualnie piątek jakimś cudem.
      Jula, Jula.
      A pojęcia nie miałaś, bo chciałam, żeby to była niespodzianka i jak widać się udała ^^
      Jak nic mi opowiesz tą romantyczną fabułę, bo jestem jej baaardzo, ale to baaardzo ciekawa :D
      Kocham <3

      Usuń
  2. Mówiłam, że to będzie najlepszy pomysł ? Zacząć coś nowego, świeżego oczyścić umysł od księżulka i sprać z siebie smutek Wojtka? No więc Suomi znowu ma rację : > Jestem dziwna ^^ Wybacz trzęsę już gaciami przed jutrzejszym zabiegiem, bo chirurg jeszcze nie wie, że nie tylko mnie będzie pielęgniarka potem opatrywać i na 50% nie zrobi mi tego na miejscowym. Ah ja i moja fobia ;_;
    Ale do rzeczy : Jula ty mi tu nie narzekaj na kalafior, co prawda kalafiorowej nie zjem, bo mój mądry móżdżek zakodował sobie, żadnych zup, bo tatuś daję za dużo zielska ;-; Ale kalafior to bym kilogramami wpierdalała :D
    Ja chyba się domyślam co się zdarzyło w tych Niemczech, przed laty zanim rodzina Juli wyjechała z niej. Czyżby nasz kochana zakochała się w Wellim? : >
    Odbija mi ;-; ja chce już być z powrotem w domu, chce w wtorek i z dumą przyznać wychowawczyni, która obiecała trzymać kciuki, że zarówno ja i jak i pan doktor żyjemy ;___;
    weny kochana. :*

    http://bez-alibi.blogspot.com/

    ps. Możesz wyłączyć kod obrazkowy ? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Ale tak ogólnie to umysłu oczyszczać nie będę, bo muszę księciulka i Wojtka skończyć jak nic. ^^
      Jej, słoneczko... Co ty będziesz miała robione? O_O Ja tak nie na bieżąco jestem, bo mam teraz niezły zapierdziel, ale aż się przestraszyłam. W każdym bądź razie trzymam kciuki!
      Czyży zakochała się w Welim? Hmm.. XD
      Już wyłączyłam :D
      Buziaki! :*

      Usuń
  3. Cieszę się, że to zaczęłaś, wiesz? Bo przecież ledwo trafiłam na Księcia a Ty zaraz wyskoczyłaś z informacją, że z tym wszystkim kończysz. No jaja.
    Juleczka to niezłe ziółko jest. Brukselka jak brukselka i kalafior jak kalafior, ale zupa z niego dobra jest. Zdaje się, że ona jakaś anemiczka, skoro ta mama w nią to tak wpycha. Chociaż nie, dobra, kogo ja oszukuję. Ja anemię już wyleczyłam a i tak takie pyszności mamusia mi serwuje. I nie tylko takie. No. A obecność Welliego to jest po prostu równocześnie gwarancja mojej obecności :D
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? xd nawet mi przez myśl anemia nie przeszła xd no ale dobra.
      Dziękuję <3
      obiecuję, skarbie, że tylko się spod wszystkiego wygrzebię i lecę koniecznie do ciebie!
      Buziaki! :*

      Usuń
  4. Cała się śmieję! Julka! Gdzieś Ty się uchowała! Przecież to chyba jakaś siostra bliźniaczka zaginiona we wszechświecie mojego Złośliwca ^^ (a może to mój umysł wszędzie Złośliwca już widzi?). Ale dość o Złośliwcu.
    Ciekawe czy pojedzie na to zadupie czy nie!
    Tak czy nie, będę czytać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha xd to się Dejviemu siostrunia udała xd
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. oj, dotarłam z poślizgiem, ale jestem.
    Julcia to chyba jakaś rodzina z Wellim- Księciulkiem ;) Ja chyba już wiem co się stanie. Pojedzie do Niemiec, w tym hotelu zamieszka reprezentacja Niemiec i BUM! Coś się stanie, ja to wiem. A tak w ogóle to któraś z nas musi upchać w swoim opowiadaniu Severina. Opuszczony biedny Sevcio- nawet konkurs w Klingenhtall nie poszedł mu dobrze. Czemu? Bo nie ma go na żadnym blogu! To nasza wina...
    I oczywiście nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz. Oby jak najszybciej :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julcia to rodzina wszystkich skoczków chyba xd Jedyne co Ci mogę powiedzieć to to, że żadna reprezentacja tam nie zamieszka. Buhaha =D głowić się teraz xd
      Ejj. Ja Sevcia zrobię kiedyś. Zobaczysz xd
      Dziękuję <3
      Buziaki! :*

      Usuń
  6. Ja niestety nie oglądałam w niedziele(miałam bierzmowanie, które trwało ponad 2 godziny:/ ) ale od czego są powtórki :) Też najbardziej ucieszyłam się z drugiego miejsca:D i jak skakał to kojarzył mi się z Twoim opowiadaniem <3
    Nie mogę się doczekać kiedy zaczniesz to opowiadanie, prolog bardzo mnie zaciekawił, więc pozostaje mi czekać na pierwszy rozdział i konkurs oczywiście :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to dobrze, że bierzmowanie miałam ponad trzy lata temu xd
      Haha xd ja też ram tylko księcia najwyższego widziałam xd
      Dziękuję <3
      Buziaki! :*

      Usuń
  7. świetne !!!!!! boskie *_* tak trzymaj :D

    OdpowiedzUsuń